Grzegorz Kęsik Grzegorz Kęsik
672
BLOG

Hamulcowi kontra barbarzyńcy

Grzegorz Kęsik Grzegorz Kęsik Polityka Obserwuj notkę 1

O tzw. rewitalizacji zamku w Ciechanowie napisano już wiele. Długo także trwał spór o ostateczny kształt budowli, przewidzianych do wzniesienia na zamkowym dziedzińcu w ramach kolejnych "rewitalizacyjnych" etapów. Skróconą wersję sporu o rewitalizację można przeczytać na stronie poświęconej zamkowi (http://zamek-ciechanow.pl/rewit.html). Z kolei wersję bardziej szczegółową zawiera książka pt. "Spór o rewitalizację zamku w Ciechanowie" (http://zamek-ciechanow.pl/ksiazka.html).

Nawiązując do niedawnego otwarcia budynku tzw. "Domu Małego" (będącego rezultatem I etapu rewitalizacji), postanowiłem odnieść się do tej "wiekopomnej" uroczystości. Tym bardziej, iż zdecydowana większość relacji prasowych miała dość wazeliniarski charakter, sugerujący jakoby nowy budynek podobał się 99% społeczeństwa. A przecież tak nie jest, co pokazuje chociażby dyskusja na lokalnych forach internetowych. Czuję się zatem zobowiązany zabrać głos w imieniu tzw. hamulcowych - jak to ładnie nas określili, przecinający wstęgę na otwarciu nowego pawilonu, barbarzyńcy. Tak właśnie - barbarzyńcy. Ludzie pozbawieni elementarnego szacunku dla najważniejszego ciechanowskiego, ale także i jednego z ważniejszych polskich zabytków. Termin "barbarzyństwo", wobec tego, co proponowano i co po części już zrealizowano na zamku w Ciechanowie, sformułował parę lat temu ś. p. prof. Wiktor Zin. Ja tylko powtarzam to stwierdzenie, w pełni je zresztą podzielając. Czymże, jak nie barbarzyństwem jest bowiem doklejanie do średniowiecznych murów obiektu, który z zewnątrz przypomina prowincjonalny pawilon handlowy, rodem z głębokiego PRL? Co mówi o nas samych i o naszych czasach architektura, której charakter jest ściśle komercyjny - niczym galerii handlowej w podciechanowskim Władysławowie, z zewnątrz przypominającej ponury barak i dopiero w środku mamiącej widza feerią atrakcji? Jest to architektura zredukowana do samego wnętrza - to, co reprezentuje sobą na zewnątrz to czytelny znak naszych byle jakich czasów.

Pierwszy etap rewitalizacji, z wielkim trudem, ale jednak domknięto, barbarzyńcy powinni być zatem zadowoleni. Wygrali przecież ważną bitwę... Jednakże z relacji prasowych z przemówień na okoliczność otwarcia owego, "nowoczesnego", pawilonu, mimo wszystko wyziera pewien niedosyt a nawet złość pośród przedstawicieli barbarzyńskiej braci. Ci ludzie wciąż mają bowiem świadomość, że nie zniszczyli zabytku dokumentnie. Trzeba przecież jeszcze zbudować tzw. "Dom Duży", który już ostatecznie przekształci zamek w jego własną, ponowoczesną, karykaturę. Budowa tzw. "Domu Dużego" w II etapie rewitalizacji, oprócz wątpliwej jakości architektonicznej tej budowli, na trwałe uniemożliwi rekonstrukcję dwóch, pozostałych, pomieszczeń piwnicznych przy północnej ścianie dziedzińca. Nowy budynek przecież nie będzie wisiał w powietrzu, a całą masę instalacji (miały być ukryte w spadzistym dachu, którego ostatecznie nie będzie), gdzieś trzeba upchnąć - najlepiej pod ziemią lub w dolnych kondygnacjach.

Warto także zwrócić uwagę, iż zdecydowana większość zwolenników "nowoczesnego" podejścia do zabytku, to osoby, których szczyt kariery przypadał na końcowe lata komunizmu. Przesiąknięci są panującą wówczas w mieście atmosferą "wojewódzkości", którą tworzyli urzędnicy delegowani tutaj z różnych stron Polski a odnoszący się raczej chłodno do ich nowej, lokalnej, ojczyzny. Architektura obecnej władzy wydaje się być dość prostą kontynuacją tamtych czasów, połączoną z obsesyjną wręcz próbą pozostawienia potomnym czytelnych śladów w miejskiej przestrzeni. Kolejne budowle, wznoszone przez lokalne władze (jak chociażby niedawno otwarta nowa część ratusza) wprost zdradzają ich, być może na co dzień ukrywany, pokomunistyczny charakter. Przebudowa zabytków jawi się tutaj jako ostatni już etap wykorzeniania miasta. Barbarzyńcy ponadto sukcesywnie i niezwykle podstępnie przemycają swoje barbarzyńskie "wartości". Łączą je, dla niepoznaki, ze słusznymi postulatami, takimi jak konserwacja murów, czy docelowe zagospodarowanie otoczenia ciechanowskiej warowni. W ten sposób wytrącają broń z ręki umiarkowanym sceptykom - zasłaniając się dobrem oryginalnej substancji zabytkowej. Ona rzekomo nie dozna materialnego uszczerbku. Zamek jednak dalej pozostanie ruiną, tyle, że zakonserwowaną, z licznymi nowoczesnymi "naroślami" i jako wizualna całość po prostu przestanie być zabytkiem.

Pośpiech barbarzyńców w dalszym niszczeniu ciechanowskiego zamku ma określoną cenę, liczoną także w złotówkach. To, czy pozwolimy na dalsze marnowanie publicznych pieniędzy, zależy w dużej mierze od nas - świadomych wagi swojej tradycji i historii - mieszkańców Ciechanowa i okolic - hamulcowych, jak to nas określono podczas otwarcia zrewitalizowanej warowni. Barbarzyńcom należy nakreślić na środku zamkowego dziedzińca wyraźną, czerwoną linię - i objaśnić, że jej przekroczenie oznaczać będzie wojnę. Tylko taki argument (siły) trafia do barbarzyńcy - innego nie zrozumie. Trzeba zatem bacznie przyglądać się poczynaniom zarządcy zamku (Muzeum Szlachty Mazowieckiej) i w odpowiednim momencie stosownie reagować wobec postępującej degradacji naszego najbliższego otoczenia. W dalszej perspektywie należałoby przebudować istniejący pawilon "Domu Małego", aby jego forma pasowała do zamkowych murów i baszt - dokładnie tak, jak niedawno postąpiono z podobnym obiektem (z lat 70-tych XX wieku), który szpecił dziedziniec zamku w Szczecinie.

Oprócz działalności naukowej, współprowadzę także lokalną stronę internetową "ArchitekturaCiechanowa.pl" ze starymi fotografiami miasta i okolic.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka